Patrycja i Julien

Polsko-francuski ślub w Miodowym Zakątku

Na czerwcową uroczystość na świeżym powietrzu – lokalizacja pierwsza klasa! Dom weselny otoczony laskiem sosnowo-brzozowym, pachnący słodko ogród, zachęcająca do zalegania strefa chillout, smaczna kuchnia, taras do tańców z przesuwanymi drzwiami – i tańczy się w świetle księżyca, prawie na wyciągnięcie ręki – sosny i zdrowe, leśne powietrze, w zagajniku – bar z drinkami, ławy do pogaduch, leżaki dla zmęczonych, dla chętnych spacery po łąkach (ale kto by tam się zapuszczał w nieznane, skoro pod bokiem tyle atrakcji!). Czego chcieć więcej? Niczego więcej nie potrzebowali goście zaproszeni na polsko-francuskie wesele: bawili się świetnie od godzin przedpołudniowych do następnego rana. Młoda para zamówiła specjalną pogodę: słoneczny dzień, ciepłą noc. Po uroczystości ślubnej pod baldachimem, w sosnowym zagajniku (nie obyło się bez wzruszeń), goście wychylili szampana za pomyślność Młodej Pary i wspólnie odśpiewali im „sto lat”, co było dużym wyczynem zważywszy na trudności językowe z tą pieśnią – strony francuskiej. Francuzi śpiewali jednak głośno i odważnie. O zachodzie słońca Młoda Para dała się porwać na minisesję ślubną na pobliskie łąki, a potem już tylko dokumentowaliśmy wydarzenia. Gości strony francuskiej z zaangażowaniem wspierała tłumaczka, bez niej bilateralne porozumienie (po francusku: accord bilatéral) byłoby dużo trudniej uzyskać, a na pewno stałoby się to dużo później, z obopólną stratą. A tak – ku radości Młodej Pary – wszyscy szampańsko się bawili, świetnie rozumieli i korzystnie integrowali.