Jadzia i Przemek

Z Jabłonnej do Ostoi

Bliskie lokalizacje przygotowań, ślubu i wesela, powiecie, że łatwo? Tak, ale nie na wiele się to zda, gdy przed ceremonią ślubu burza rozhula się nie na żarty. Najważniejsze w takiej sytuacji to zachować spokój mimo ulewy, i podejmować we właściwym momencie dobre decyzje: biegniemy do kościoła teraz, czy za chwilę? Ryzykujemy ruinę fryzur i przemoczenie butów, czy czekamy aż przestanie padać? To są trudne dylematy, ale obce fotografom ślubnym – my musimy być tu i tam, zawsze na miejscu, gdzie trzeba. I tak też się udało (znowu ;): sprytnymi wybiegami, uprzedzając wydarzenia (burzowe) a to czailiśmy się pod drzewami, a to przemieszczaliśmy się odważnie w strugach wody, by być przy nich, tych dziś najważniejszych – Jadzi i Przemka. Po mszy – deszcz łaskawie ustąpił i dał szansę młodej parze dotrzeć suchą nogą do domu weselnego Ostoja, a weselnemu orszakowi zacumować na weselnej sali. Statycznie jednak nie było, oj nie – po brawurowym pierwszym tańcu i minisesji w ostojańskim ogrodzie (z pięknie usłanym łożem), wydarzenia działy się jedne po drugich: biesiada, szybkie zdjęcia w podgrupach z parą młodą, zabawy integrujące weselników, aż do północnych oczepin i dalszej szalonej zabawy.