Fort Bema, znany biegaczom, spacerowiczom, miejskim kajakarzom oraz romantykom, został wybrany przez narzeczonych na plener. Wędrówka po forcie dała możliwość fotografowania młodych w rozmaitych zakątkach (od cienistych zarośli do rozświetlonych pagórków) w ukochanym przez fotografów, popołudniowym świetle, o różnej intensywności. A to, że było tego popołudnia upalnie, okazało się dobrym treningiem odporności na roztapianie – przed ślubem w równie ciepły, wrześniowy piątek.
Ten ważny dzień pełna gracji Panna Młoda i elegancki Pan Młody oraz ich goście przybyli z różnych stron świata, na pewno będą miło i ciepło wspominać. Ceremonia przebiegła w nienagannym stylu, posolona nieco łzami wzruszenia, a sól jak wiadomo, dodaje smaku rzeczom i zdarzeniom. Przyjęcie weselne, także pełne wzruszeń, przemów, dobrej zabawy i pysznych potraw artystycznie podanych, będzie dla wszystkich uczestników przyjemnym i serdecznym wspomnieniem. Wszystkiego dobrego Märtho i Kristofie!