Ten ślub w sosnowym lesie na skraju miasta, był okazją do wyjątkowego wielokulturowego spotkania. Mieliśmy okazję obserwować nie tylko radosną ceremonię ślubną Polki i Turkmena, ale i przyjęcie weselne, gdzie nie zabrakło niezwykłych dla nas ślubnych zwyczajów turkmeńskich. Młoda para złożyła przyrzeczenie małżeńskie przy świadkach, gościach, urzędniku i tłumaczce, przyjęła życzenia szczęścia od wzruszonej rodziny i przyjaciół z różnych zakątków świata, a gdy ustał deszcz konfetti – przeszła przez próg sali weselnej. Przenoszenie Panny Młodej przez próg nie było tu niczym niezwykłym; wyjątkowe było tłuczenie przez młodych małżonków talerzy, leżących w progu sali weselnej. W dzisiejszych czasach turkmeńskie tradycyjne wesele byłoby trudne do przeprowadzenia, chociażby z tego powodu, że dawniej zaślubiny były wielodniowe, bardzo skomplikowane i pełne rytuałów. „Nasze” polsko-turkmeńskie wesele było więc pod względem nasycenia tradycją, mocno okrojone, jednak i tak wyjątkowe i bardzo ciekawe poznawczo. Panna młoda, choć w białej sukni, przed oczepinami przywdziała czerwony welon, znak, że jest już mężatką. Kobiety z rodziny pana młodego przygotowały miseczki z miodem, mąką i płynnym masłem, a Panna Młoda postarała się o dobrostan w przyszłej rodzinie – zanurzałając w miseczkach palce. Przyjęcie, jak zaobserwowaliśmy, było okazją do wzruszających spotkań dawno nie widzianych przyjaciół, gorących przemów i wspomnień z przeszłości. Goście bawili się wybornie – bo mieli na to wielką i nieudawaną chęć, a do zabawy całe towarzystwo zręcznie dopingował utalentowany dj.