Svitlana i Igor

czyli warszawski ślub ukraińsko-ukraiński

Można by długo opowiadać, jakim zrządzeniem losu oni się spotkali tu, setki kilometrów od domu. Nie byłoby w tym nic szczególnego: wielu obcokrajowców trzyma się razem, wspiera się i sobie pomaga. W przypadku Svitlany i Igora zadziało się jednak coś ekstrawyjątkowego i niezwykłego: miłość. I w kwietniowy poranek A.D. 2021, lekko wszyscy przemarznięci i zamaskowani (czas surowych obostrzeń kowidowych), spotkaliśmy się z Młodą Parą w Pałacu Ślubów przy placu Zamkowym. Młoda Para wysłuchała w należytym skupieniu wierszy o miłości w interpretacji urzędnika USC, po czym wypowiedziała te najważniejsze dla nich słowa, i stało się: nareszcie Mąż i Żona! W nowej roli już jako „podstawowa komórka społeczna”, i ze swoimi przyjaciółmi, oraz w asyście nas, fotografów, przemierzyli nasi młodzi małżonkowie Łazienki Królewskie wszerz i wzdłuż, piękne nieśmiałą o tej porze roku, delikatnością kolorów. W amfiteatrze królewskim Młodym brawurowo zagrał i zaśpiewał w obcym języku grajek (skąd on tu się wziął?), a Svieta i Igor zatańczyli swój pierwszy taniec. Czy czegoś potrzeba więcej, gdy jest miłość między nią a nim?